Cześć. :)
Dzisiaj zaczynam cykl z serii moje ulubione tusze do rzęs. A że jest ich trochę i jest o czym pisać postanowiłam, że jeden post poświęcę na jeden konkretny tusz. W moich recenzjach znajdą się maskary z różnych półek cenowych dlatego każdy znajdzie coś dla siebie. :)
Moje rzęsy są długie i dosyć gęste, dlatego dla mnie idealny tusz to ten podkręcający i meeega pogrubiający. :) Przy doborze szczoteczki najczęściej kierowałam się jej wielkością. Zawsze wydawało mi się, że im większa i gęściejsza szczoteczka tym ten efekt będzie jeszcze bardziej spektakularny. A już na pewno za żadne skarby nie chciałam słyszeć o tuszach mających silikonowe szczoteczki. Ale to chyba przez takie jakieś moje widzimisię, dopóki w moje ręce nie wpadła maskara z LOVELY o której chcę Wam trochę opowiedzieć.
Dokładnie chodzi o LOVELY Curling Pump Up Mascara, czyli moje największe zaskoczenie roku. Tusz ten kupiłam ze względu na bardzo dobre opinie. Testowałam go codziennie przez miesiąca, więc myślę że moja opinia będzie rzetelna i solidna.
Cena:
Niecałe 10 zł.
Opakowanie:
Ładne, zgrabne, estetyczne w kolorze żółtym z niebieskimi napisami. Pomimo mojej codziennej eksploatacji napisy się nie wtarły, więc za to plus. Zawartość opakowania netto: 8 ml.
Szczoteczka:
Silikonowa, która ma za zadanie podkręcać i unosić rzęsy. Jest lekko wygięta, cienka i poręczna co pozwala na precyzyjne dopracowanie makijażu oczu. A przede wszystkim dobrze rozczesuje i rozdziela rzęsy.
Tusz nie jest ani gęsty, ani rzadki czyli taki w sam raz, to znaczy że nie sprawia jakiś większych trudności z aplikacją.
Według mnie maskara ładnie podkreśla rzęsy, wydłużając oraz podkręcając je. Dodatkowo mamy nawet efekt lekkiego pogrubienia, a rzęsy są intensywnie czarne.
Jej ogromnym plusem jest to że nie skleja rzęs. Ponad to, co w przypadku tanich tuszy jest niespotykane, nie kruszy się ani nie odbija pod oczami. Chociaż nie wiem jak się sprawdzi latem, ale ostatnio zaryzykowałam i użyłam tej maskary do swojego makijażu wieczorowego. Powiem Wam, że pomimo tego że maskarę tę testowałam w makijażu codziennym, miałam małe obawy że może imprezy nie wytrzymać. Ale okazało się że mój niepokój był na szczęście bezpodstawny. :)
Podsumowując, z czystym sumieniem polecam ten produkt do wypróbowania. Uważam, że za tak małe pieniądze mamy naprawdę super produkt. Jestem pewna, że na stałe zagości w mojej kosmetyczce.
Swoją drogą zawsze omijałam szafy z kosmetykami tańszych marek jak np. LOVELY. Ale po raz kolejny przekonałam się: tańsze nie znaczy gorsze i pomału przekonuję się do tego, że na kosmetyki makijażowe wcale nie trzeba wydawać fortuny, i wśród tych tańszych kosmetyków można znaleźć perełki. Chociaż na pewno nie zrezygnuję z moich ulubionych maskar z L'OREALa czy MAXFACTORa o których napiszę w kolejnych postach.
A Wy co sądzicie o tym tuszu?
A może polecacie jakieś inne tanie, sprawdzone maskary?
POZDRAWIAM CIEPŁO,
A.
w sumie rzadko zaglądam na półki z tuszami w sklepach bo stosuje tylko z firmy Oriflame. Najlepsze są wg mnie z serii Giordani Gold i ostatnio testowałam "Giordani Gold Incredible Length" (kod:32079) i z całą pewnością mogę pochwalić. Jednakże jest trochę droższy bo 29,90..i to w promocji.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o twoją recenzję tuszu Lovely to bardzo przekonuje do zakupu. Właściwie spełnia wszystkie oczekiwane wymogi i jest tani.
Ok, dzięki. Jak będę miała okazje to na pewno chętnie wypróbuje ten tusz, który mi poleciłaś. :)
UsuńA LOVELY Curling Pump Up naprawdę polecam. Ja swój kupiłam za ok 5 zł podczas tej wielkiej promo w rossmannie (-49%). Więc opłaca się go mieć w swojej kosmetyczce chociażby jako tusz awaryjny. :)